Tym razem typowo aromatycznie i coś nowego, ponieważ wcześniej nie było żadnych wzmianek o Kringle Candle, czyli kolejnej alternatywie dla Yankee Candle.
Zatem pora na zapach Hot chocolate:
Głęboki, bogaty aromat gorących ziaren kakaowca z nutą słodyczy.
I faktycznie zapach jest piękny, słodka gorąca czekolada, idealna na jesienno - zimowy wieczór przy kominku i w kocyku. Zapach jest naturalny, nie sztuczny bardzo ciepły przyjemny, z resztą myślę, że obrazek na świeczce mówi sam za siebie. ;)
Ja wybrałam tym razem daylight czyli po prostu większy tealight, ma on wagę 52g i może się palić aż do 12 h, ale tutaj uwaga, jak wszystkie tego typu świeczki ważna jest dbałość o knot i odpowiednie spalanie świeczki, niby malutka, ale jednak. Moje obie świeczki wypaliły się do połowy (bo knot cały spalony) i pozostał sam wosk, ja mam możliwość przełożenia tego do kominka, bo szkoda wywalić pół świeczki, ale dla kogoś, kto nie ma kominka to stracone pieniążki tylko. Dlatego jeżeli decydujecie się na jakąś formę z knotem warto zwrócić na to uwagę.
Opakowanie: Świeczka zamknięta jest w praktycznym plastikowym pudełeczku z pokrywką, co ułatwia przechowywanie, co bardzo mi się podoba.
A Wy miałyście już jakieś zapachy Kringle Candle? :)
śliczny blog <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam zapach czekolady:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam zapach czekolady ;)
OdpowiedzUsuńgreat pic! Yove this style! of blog Maybe follow each other? Kiss!
OdpowiedzUsuńJeszcze nic od nich nie miałam. Nadal tylko YC:P
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nic z Kringle, ale mam woski z Yankee które czekają na jesienne wieczory :)
OdpowiedzUsuńCzy można nie lubić zapachu czekolady? :-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie zapachy :) ostatnio udalo mi sie dorwac village candle o zapachu chleba z maslem :) odlot ;)
OdpowiedzUsuńmmm zapach na zimę jak dla mnie :(
OdpowiedzUsuńBardzo lubie woski tego producenta, choc po ostatniej przygodzie z Goose Creek Candle wątpię, abym znalazła coś lepszego.
OdpowiedzUsuńCzekolada <3
OdpowiedzUsuńJuż go polubiłam, za ten zapach <3
OdpowiedzUsuńKiedyś była taka drętwa reklama w której śpiewano, "...ten zapach za mną chodzi nie mogę się uwolnić " i podobnie jest z tym aromatem :) coś słodkiego, coś goryczkowatego, dokładnie to coś co sprawia ze powonienie zaczyna świdrować :) a aromat wbija się w pamięć :) Moim ulubieńcem z Kringle jest zdecydowanie Grey :) jesli nie znasz to polecam :)
OdpowiedzUsuń