W trakcie wakacji jadąc na wschód Polski oczekiwałam, że znajdę tam masę sklepików oferujących mi cudowne naturalne rosyjskie kosmetyków za względne ceny, ku mojemu zdziwieniu malutkich sklepików zielarskich było pełno, wszystkie porządne zaopatrzone w jedne z moich ulubionych kosmetyków, tylko niestety było jedno ale ceny były dużo wyższe niż u mnie nie wspominając już o tym co można dostać w internecie, no cóż jak widać u źródła najdrożej :) Moje zakupy zatem skończyły się na masce łopianowej do włosów Babci Agafii i jednej z jej maseczek do twarzy, za to przywiozłam plik pomysłów i przepisów na wschodnie pyszności ;)
Ale wracając do tematyki bloga i pozostając w tematyce peelingów ostatnio zauważyłam, że coraz częściej słychać o serii Let's celebrate Farmony, więc chyba czas opisać również moje wrażenia po przetestowaniu tego kosmetyku. :)
Kupiłam ten peeling przy okazji zakupów w Hebe już bardzo dawno temu, jakoś na początku jak seria wchodziła na rynek, a zmęczyłam go dopiero niedawno.
Do wyboru mamy szereg zapachów inspirowanych drinkami, w Let's celebrate znajdziemy zatem:
- Mojito
- Cosmopolitan
- Tequila Sunrise
- Pinacolada
Ja wybrałam Pinacolade, jakoś zapach był najbardziej przyjemny i po prostu mi odpowiadał, ananasowo - kokosowy dość mocny, faktycznie przywołuje na myśl pyszną Pinacoladę ;)
Peeling miał dość małe drobinki, nie zdzierał raczej był bardzo delikatny, faktycznie o kremowej konsystencji co akurat bardzo mi odpowiadało. Zdecydowałam się na malutką buteleczkę produktu (100 ml) i to akurat mnie ucieszyło, jak wcześniej pisałam męczyłam go kilka miesięcy. Opakowany jest w twarda butelkę z dozownikiem, ja zawsze odkręcałam ją całą ponieważ peelingu nie szło wydobyć, szczególnie już pod koniec, twarda butelka skutecznie to utrudniała.
Po użyciu, nic specjalnego nie zaobserwowałam, efekt jak po zwykłym żelu, ładny zapach, czysto, ale nic poza tym. Lubię produkty Farmony, ale jakoś w tych chyba się jakoś specjalnie nie polubię, zapach piękny, ale generalnie chyba wolę pić Pinacoladę czy Mojito niż się nimi myć. ;)
A Wy miałyście coś z serii Let's celebrate?
Interesujące opakowanie, fajnie, że ładnie pachnie, ale szkoda, że na tym by się kończyło :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTej serii nie znam ;)
OdpowiedzUsuńNie kuszą mnie te "imprezowe" serie od Farmony ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie odnotowałaś jakiś specjalnych efektów :)
OdpowiedzUsuńWow, jakie zapachy. :D Szkoda, że nie idzie to w parze z efektem, a dziwi mnie to, bo Farmona ma całkiem fajne produkty więc to smutne. :<
OdpowiedzUsuńNice post
OdpowiedzUsuńNice post
OdpowiedzUsuńKuszą mnie zapachy:)
OdpowiedzUsuńMam ale jeszcze nie używałam :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam testowac nowe zapachy, pewnie i na ten bym sie skusila :)
OdpowiedzUsuńnie znam peelingu ;)
OdpowiedzUsuńZapachu jesteśmy bardzo ciekawe :) Jeszcze nie miałyśmy nic z tej serii :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nic z tej serii, ale ciekawi mnie ona :)
OdpowiedzUsuńnie znam tej marki, ale wygląda świetnie ;)
OdpowiedzUsuńosinskaa.blogspot.com
Podoba mi się opakowanie;)
OdpowiedzUsuńMam mojito ale jeszcze nie testowałam :)
OdpowiedzUsuń