5.09.2014

Hean - High Definition Camouflage


W związku z tym, że jestem fanką marki HEAN, oczywistym wyborem zdawać by się mogło, że po kamuflaż tej marki właśnie sięgnę. Kosmetyk mam u siebie już od około roku, jako że wcześniej po prostu nie potrzebowałam kamuflaży leżał sobie i leżał gdzieś na dnie kuferka. 
Mamy do wyboru 2 wersje kolorystyczne:
Żółty, Zielony, Cielisty
oraz 
Fioletowy, Różowy i Biały
(ja mam jak widać tylko wersje tą pierwszą i tylko z niej korzystałam)


Na początku (zanim znalazłam zielony korektor Delii) używałam tylko tego kosmetyku i muszę przyznać, że efekt był zadowalający. Kosmetyk kryje całkiem dobrze i można powiedzieć, że się sprawdza. Jednak jedyną jego wadą w sumie dość (dla mnie) dużą jest konsystencja, kamuflaż jest bardzo twardy (bardzo w porównaniu do korektora) i przyznam, że ciężko było mi go nakładać próbowałam palcami i pędzelkiem, paluchami jakoś szło, ale pędzelkiem po prostu nie. Jeżeli chodzi o trwałość to też jest całkiem nieźle, utrzymuje się dość długo. Koniec końców, leży on dalej gdzieś w kosmetyczce i używam go rzadko i właściwie to głównie przez konsystencję. 


Podsumowując,  za tą cenę i na początek jak najbardziej. Kosmetyk się sprawdzi, tylko trzeba się "pobawić" trochę przy nakładaniu i napracować się przy jego zakrywaniu. ;)

Yankee Candle - Midnight Oasis


Midnight Oasis, czyli zapach z najnowszej letniej kolekcji YC. Przyznam, że sam wygląd sprawił, że go kupiłam, po czym trochę przeleżał w szufladzie. Przed zapaleniem jest bardzo intensywny, dość ciężki i wyraźnie bardzo, bardzo orientalny. Jednak po roztopieniu cała ta nie najprzyjemniejsza intensywność jakby się rozpływa, wciąż zapach jest bardzo mocno wyczuwalny, ale niezmiernie przyjemny. Sam w sobie ma znów wyczuwalną woń męskich perfum, ale zdecydowanie przyjemniejszych i delikatniejszych niż w Midsummer's night. Jest bardzo ciepły, ale przebija się też chłodny aromat cytrusów, co w całości daje nam wspaniale zharmonizowany zapach. Zapach bardzo trwały, roznoszący się długo po całym domu nawet po zgaszeniu kominka. Wnosi dużo spokoju, odprężenia i nie można mu tego odmówić.
Mam jednak wrażenie, że ktoś kto nie lubi orientalnych klimatów i aromatów nie zachwyci się nim, aż tak, jest dość specyficzny, ale zdecydowanie (o nie!) nie jest to smrodek jakiegoś kadzidła! którego nie znoszę. ;)

Z racji tego, że niestety to tylko edycja limitowana pozwoliłam sobie zaopatrzyć się w kilka zapasowych egzemplarzy. ;) Kolejny cudowny i udany zapach od YC. 

Yankee Candle - Beach Walk


Beach Walk, czyli zapach czysto letni. Nie byłam jego fanką od pierwszego... "zapachu", ale teraz mogę śmiało powiedzieć, że jest cudowny. Uwielbiam ten delikatnie błękitny kolor i klapeczki na zdjęciu... Ale wracając do zapachu zdecydowany, świeży, czysty zapach zarówno przed jak i po roztopieniu, w tym przypadku różnic jest minimalna. Dla mnie jest to całkowicie chłodny zapach i nie przypomina mi upalnego poranku nad morzem, a raczej już chłodniejszy aczkolwiek dalej przyjmy wieczór późnego sierpnia, skąpany w wieczornych promieniach słońca. Niesamowicie rześki, nie ciężki, niezbyt męski (no może odrobinę!) IDEALNY! 
Będę wracać i wracać jeden z tych ukochanych zapachów.

P.S. Czytałam i czytałam, kto i jak odbiera ten zapach i tak wiem moja opinia odbiega od tamtych, ale czy zapach nie jest odbierany przez każdego z nas indywidualnie? :)