18.08.2016

BodyBoom - Peeling kawowy CYNAMON


Niby jest środek miesiąca letniego i to jeszcze takiego gdzie upały powinny być największe, a tu tylko deszcz, deszcz i jesień. Przekopując kosmetyki przy okazji "prawie jesiennych" porządków natknęłam się na peeling kawowy od BodyBoom o zapachu cynamonowym. No dobra pogoda nie sprzyja, więc i cięższy zapach może być.

Otworzyłam urocze opakowanie z pięknie pachnącą kawą i cynamonem zawartością i zabrałam się do testów. Co się okazuje peeling oczywiście jest rewelacyjny, uwielbiam peelingi kawowe, fajnie ściera, pachnie cudownie, skóra po zabiegu jest gładka, nawilżona i delikatna. Mogę się tak zachwycać bez końca, ale jest jedno ale. Taki sam peeling możemy zrobić sobie w domu, z resztą sama to robię dość często, wystarczy kawa, cynamon i kilka olejków i mamy gotową wersję domową:)

Aczkolwiek uważam, że BodyBoom jest świetnym rozwiązaniem dla tych z Was, którym nie chce się lub nie mają czasu na takie "zabawy" w kuchni. Producent ma w ofercie wiele zapachów i każda z Was na pewno znajdzie coś dla siebie, ja sama chętnie bym kilka jeszcze wypróbowała, ponieważ nie ukrywam, że uwielbiam peelingi kawowe, a że sama bywam leniuszkiem i nie zawsze mi się chce samemu go rozrabiać i wtedy jakże cudownym rozwiązaniem jest BodyBoom stojący w szafce i czekający zwarty i gotowy do użycia. Jedyne co dla mnie jest minusem i odstrasza to cena 200 g produktu kosztuje ok 60 -70 zł, oczywiście możemy dodać, że produkt jest wydajny, ale no tak ale to wciąż dość sporo.
I właśnie! Zapomniałabym jeszcze o najważniejszym, produkt jest Polski i tu dostaje kolejne plusy i brawa ;)

Na pewno wiele z Was mogło go poznać przy okazji zakupu grudniowego Shinybox'a, jakie są Wasze wrażenia?


9.02.2016

Świece sojowe HEART&HOME Scented Candles

Dziś bardzo obszernie w kwesti fotograficznej, ponieważ świece są tak urocze, że nie mogłam się oprzeć i zrobiłam mnóstwo zdjęć tych maluchów. ;) 

Zatem, jakiś czas temu kupiłam kilka świec sojowych Heart & Home, ponieważ na Zapachdomu.pl była właśnie na nie promocja, która dawała mi możliwość wypróbowania ich o 50% taniej, długo się nie zastanawiałam.


Wybrałam 4 małe słoje:
- Francuską Wanilię
- Zauroczenie
- Namiętność
- Mgłę o Świcie 


Po otwarciu poszczególnych słoiczków zapachy świec były dość intensywne, raczej mocne, więc oczekiwałam, że po zapaleniu też tak będzie. Jednak tu się pomyliłam, żadna ze świec nie pachniała równie intensywnie jak przed zapaleniem, w pokoju unosił się raczej znikomy aromat i to głównie w miejscu gdzie stała świeczka.


Zauroczenie? czego mogłam oczekiwać od Zauroczenia, sama nie wiem, ale chociaż mogłoby mnie zauroczyć, jednak tak się nie stało, i chociaż ta świeca była jedną z mocniejszych w zapachu, niestety totalnie nie trafiła w mój gust, była ciężka, dusząca trochę babcina, zdecydowanie zapach nie dla mnie. W opisie zapachu widnieje słowo świeża, osobiście nie zauważyłam nigdzie tej świeżości.


Francuska wanilia, chyba najbardziej przewidywalny i bezpieczny zapach jaki może być, a jednak! Świeca w ogóle nie przypominała zapachem wanilii, ani też karmelu, był to raczej zapach czegoś podobnego do sztucznego miodu, bardzo duszący, ciepły, ale gdzieś nie najprzyjemniejszy.


Namiętność? która razem z Mgłą o Świcie ratuje trochę sytuację. Zapach jest przyjemny, dużo lżejszy od poprzednich, odrobinę męski, ale zdecydowanie świeży. Wącha się go już przyjemniej :) jednak jest słabo wyczuwalny i mało intensywny.

 

Mgła o świcie jest również przyjemnym, lekkim i świeżym zapachem, chyba najprzyjemniejszym z wszystkich, aczkolwiek znów intensywność ma zbyt małą. Myślę, że jako zapach jest ciężki do zdefiniowania, ale na pewno przyjazny dla nosa ;)



Pomimo, że zapachy mnie ogólnie nie powaliły na kolana w jakiś specjalny sposób, to Mgła o świcie i Namiętność nie wypadły najgorzej, a gdyby tylko wzmocnić odrobinę intensywność zapachów byłoby dużo lepiej, a tak raczej nie wrócę do Heart&Home, chociaż wciąż kusi mnie Słodka Czereśnia i może kiedyś dam tym świeczkom jeszcze jedna szansę. Co jest jednak ogromną zaletą tych świec to fakt, że są na bazie wosku sojowego, który jest pochodzenia naturalnego, dzięki czemu świeczki te nie są dla nas szkodliwe, a to ogromny plus.



A Wy miałyście okazję palić Heart & Home?

2.02.2016

Biolaven - płyn micelarny


Dziękuje Wam wszystkim za tyle ciepłych słów pod ostatnim postem, ciesze się, że pomimo tak długiej przerwy wciąż tu jesteście :) Ja natomiast postanowiłam, że może zamiast obiecywać po prostu biorę się do roboty i w końcu coś napiszę. Dziś padło na płyn micelarny Biolaven i chodź to żadna nowość, jest tak udany, że nie opowiedzieć o nim w kilku słowach, to aż wstyd. Kilka postów wcześniej zachwycałam się Biolavenowym żelem do twarzy i muszę otwarcie przyznać, że płyn micelarny nie ustępuje mu na krok, a w połączeniu są duetem doskonałym nawet do mojej problematycznej i wrażliwej cery.


Płyn dobrze sobie radzi z oczyszczaniem i bardzo ładnie tonizuje, skóra nie jest podrażniona ani zaczerwieniona. Nie szczypie, nawilża. Co bardzo ważnie nie pozostawia tłustej ani lepkiej warstwy na skórze. Nie ruszy natomiast makijażu wodoodpornego, ale mi w żaden sposób to nie przeszkadza, ponieważ mam do tego dwufazowy płyn do demakijażu Yves Rocher, który doskonale sobie z nim radzi. ;)

Jeżeli chodzi o wydajność ciężko mi powiedzieć, lubię go tak bardzo, że pochłaniam go spore ilości jednak pomimo dość małej buteleczki wciąż jest go tam dość sporo!

Podsumowując płyn ma naturalny skład i oczywiście jest przedstawicielem polskiej marki co bardzo cieszy, pachnie przepięknie soczystymi winogronami i subtelnie lawendą. Jak dla mnie jeden z najlepszych jakie stosowałam. Zdecydowanie będzie moim ulubieńcem i na stałe zagości u mnie w domu.